Odcinek 60

- Układ! Mówię panu, że tylko układ! - starszy, zażywny mężczyzna gwałtownie gestykulował, co chwilę podrywając się z ławeczki. - Wszędzie tylko układy, liberały i...

- I cykliści na tajwańskich rowerach! - westchnął ciężko jego kolega, rzucając łabędziom kolejną porcję pokruszonego chleba.

- Panie, pan nie masz pojęcia o co chodzi! - pienił się nadal grubasek. - Ja to wszystko wiem! Synowa mojego brata pracuje w przychodni, gdzie leczy się córka Długala! To jasne, że wiem!

- Na pewno to pan wiesz, że masz nadciśnienie, spieprzony kręgosłup i prostatę jak piłka - chudy spokojnie kruszył następną kromkę chleba.

Gruby aż podskoczył. - Panie, przecież to wszystko zostało ukartowane jeszcze za komuny! Nic się nie zmieniło! Przecież ja zawsze byłem...

- Naiwnym krzykaczem jak dzisiaj - uzupełnił chudy. - Lepiej byśmy się jutro rano na rybki wybrali, co? Dla zdrowia.

- Dzień dobry, panie posterunkowy! - grubszy machnął głęboko kaszkietem, gdyż właśnie na służbowym rowerze nadjechał posterunkowy Kuciak znany od lat jako Śliwa.

Chudy mruknął coś pod nosem, ale zrobił miejsce na ławce dla zdyszanego policjanta.

- Mechanizacja u was na całego! - wskazał na lśniący elegancko rower.

- A żebyś pan wiedział... - westchnął ciężko Kuciak i otarł pot z twarzy. - Trzydzieści lat z buta po Mieszcznie daję, a tu masz pan. Na rower mnie wsadzili, cholera! - rozejrzał się niespokojnie dookoła.

- Co pan, panie posterunkowy? Pan się czegoś boisz? Świat się wali!

- Eeee, czasy teraz takie, że człowiek sam nie wie z kim gada. Narobili tych policji, agencji czy innych smerfów. Czasem to strach nawet myśleć! Ale i tak mi się upiekło - uśmiechnął się zadowolony.

- Że taki ładny rower?

- Właśnie, właśnie! - uśmiechnął się posterunkowy pod śliwkowym nosem - Dali mi do wyboru - rower albo komputer!

- Co, u nas w Mieszcznie? - zdziwił się gruby. - Komputer?! Popatrz pan co się porobiło...

- W prezencie dostaliśmy, cholera! - Kuciak nie okazywał szczególnego entuzjazmu dla ofiarności samorządowców. - Długal podarował nam dwa komputery, a Chruściel od razu trzy rowery przytargał na komisariat!

- Oooo... - chudy wyraził zdziwienie.

- To nie wszystko, sypie się na nas dobra a dobra. Dyrektor też swoje ma podobno dorzucić. Nie wiadomo co z tym robić! I tak co cztery lata! Dobre paniska sobie o nas przypominają, podrzucą jakieś krzesło, czasem nawet biurko...

- No to nie może pan narzekać. Obcasów już pan nie zdziera, ruch na świeżym powietrzu tylko zdrowiu służy - pokiwał głową chudy.

- Panie, to już nie te czasy! Bida teraz z nędzą. Kiedyś to byli goście! Przed każdymi wyborami to przynajmniej dwa samochody nam wpadały. A co teraz? Bryndza na pedałach!

Trzeba się chyba będzie wziąć za jakiś własny interes...

- Co pan, panie posterunkowy?! Jak tak można? Mieszczno bez pana to gorzej jak bez ratusza! Z kim tu teraz będzie można pogadać? Z tymi młodziakami? Toż to życia nie zna, a jak już, to tylko z komputera właśnie! - gruby załamał ręce.

- Nie opłaca się - westchnął Kuciak. - Zobacz pan takiego Franka Buczko! Interes mu kwitnie, już nawet sam butelek nie zbiera tylko mu ludzie na pakę przynoszą... Jeszcze parę lat temu to był margines, a teraz biznesklas!

- Tak, tak słyszałem! - gruby zatarł pulchne dłonie. - Podobno ma jesienią kandydować, tylko się jeszcze nie zdecydował z jakiej opcji. Wszyscy go zapraszają na listy!

- Jednym słowem - wszedł w układ! - chudy przymrużył oko.

- A żebyście panowie wiedzieli! Tak samo przez się to się nic nie dzieje - gruby dosiadł ulubionego konika. - Synowa brata...

- Daj pan spokój - westchnął Kuciak. - Baczko zbiera złom i butelki tak długo jak ja na niebiesko chodzę, to i się chłop dorobił. Ludzie go szanują.

- Ja tam nie wierzę, że tak sobie bez układu do czegoś można dojść! - gruby nie odpuszczał. - Zobaczcie, jak się ostatnio wyżarł! Samochód kupił...

- A w osiemdziesiątym drugim rower... - roześmiał się Kuciak.

- Oooo, właśnie! W osiemdziesiątym drugim! Nic wam ta data nie mówi? No? W osiemdziesiątym drugim rower, a w tym roku samochód?!

Kuciak i chudy uśmiechnęli się do siebie.

- Taaa - westchnął chudy - może pan masz i rację. Przecież jak słychać, ma jakieś chody u Chruściela...

- Podobno też ma wyłączność na sprzątanie butelek po imprezach na "Rankach i Porankach Mieszczna" - dodał Kuciak.

- A pani Stasia osobiście go zaopatruje w kartony... - dodał chudy.

Grubemu płonęła twarz. - No widzicie, sami widzicie! Jest układ i trzeba go rozwalić, bo inaczej w niczym już w tym mieście sobie nie poradzimy!

- Ze sprzątaniem makulatury na pewno - westchnął chudy i sypnął chleba łabędziom.

- No to na mnie już czas - Kuciak wsiadł na rower i dostojnie ruszył alejką wokół jeziora.

- Popatrz pan, glina a też układ wyczuł! - gruby zastanawiał się głęboko.

- Wyczuł, nie wyczuł, kto tam wie - machnął ręką chudy.

- Kto tam wie? Buczko wie i Kuciak wie! - gruby nagle zbystrzał. - A jak Kuciak swoje wie... Popatrz pan na tego Buczkę, niby taki nic a służby specjalne też w układzie!

Marek Długosz


Wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc do rzeczywistości jest całkowicie przypadkowe.

2006.07.12