„Miasteczko” to najnowsza, 20. już książka wydana w serii „Moja Biblioteka Mazurska”. Jej autor, a zarazem wydawca, Waldemar Mierzwa w miniony czwartek opowiadał o niej mieszkańcom Szczytna.

Historie niesamowite, ale prawdziwe

Mieszkający w Dąbrównie Waldemar Mierzwa jest wydawcą i właścicielem oficyny wydawniczej „Retman”. Jej nakładem ukazuje się seria „Moja Biblioteka Mazurska”. Na rynek wydawniczy wszedł właśnie jubileuszowy, dwudziesty jej tom, książka pt. „Miasteczko” autorstwa Waldemara Mierzwy. To debiut literacki wydawcy, który w miniony czwartek gościł w galerii Stara Kotłownia. Jego spotkanie z mieszkańcami Szczytna było poświęcone głównie najnowszej publikacji. „Miasteczko” to na pierwszy rzut oka książka o Dąbrównie, czyli niemieckim Gilgenburgu i jego mazurskich, choć nie tylko, mieszkańcach. W intencji autora to jednak uniwersalna opowieść o ludziach, którzy na skutek zawirowań dziejowych utracili swoją małą ojczyznę i o tych, którzy przyszli tu po nich, próbując się odnaleźć na nieznanej ziemi.

- Choć akcja książki toczy się przeważnie w Dąbrównie, to podobne problemy, sytuacje czy wydarzenia dałoby się znaleźć także i w Szczytnie – mówił Waldemar Mierzwa. Podkreślał, że „Miasteczko” wyróżnia się nie tylko sposobem narracji i doborem bohaterów, ale też trudnymi do uwierzenia, ale prawdziwymi historiami. Przykładem są choćby losy kobiety, która przez całe życie była przekonana, że jest Polką i dopiero na starość odkryła swoje niemieckie pochodzenie.

- To nie jest książka optymistyczna. To rzecz o dziejach Mazur, o ich polskich, niemieckich i żydowskich obywatelach, próba ich zrozumienia – mówił autor.

(ew)