KRAJOBRAZ PO BITWIE POCHWAŁA BABY

Wszystkie karty, jeśli chodzi o kwestię wyborów samorządowych, zostały już rozdane. Kto wygrał, ten już chyba zdążył się podelektować smakiem zwycięstwa, kto przegrał strawił zapewne gorycz porażki. Znowu nastała szarość dnia codziennego i jego zwykłe problemy.

Krajobraz po bitwie

Czy będzie lepiej - trudno domniemywać, w lokalnej społeczności panują różne nastroje, ale jest też i nadzieja. Wszak pierwszy raz mamy w Szczytnie nie gospodarza, a gospodynię, co już samo w sobie brzmi optymistycznie. Przecież tak naprawdę, to w naszych najmniejszych komórkach społecznych, które są jeszcze w miarę zdrowe, czyli rodzinach, rządzi nie chłop, a baba i dlatego jakoś to wszystko jeszcze się kręci...

Jednym z rodzajów "broni", jakim posługiwali się w ostrej walce o stołki i stolce kandydaci do władz samorządowych były plakaty, banery i temu podobne ustrojstwa wiszące na murach, płotach, w sklepowych witrynach, czy wreszcie łopoczące ponad ulicami na jesiennym wietrze. Upłynął już ponad miesiąc od pierwszej tury wyborów i cały ów kram powinien być usunięty przez komitety wyborcze. W przeciwnym razie miasto siłami swoich służb porządkowych usunie to, co pozostało, a kosztami obciąży opieszałe sztaby.

Hm, "Kurek" wybrał się wobec tego na mały rekonesans po ulicach i zaułkach miasta, aby sprawdzić jak się rzeczy mają, tzn. czy wszystkie plakaty i banery zniknęły, czy może jeszcze tu i tam najspokojniej w świecie sobie wiszą.

Na ogół, co trzeba przyznać, papierowych świadectw niedawnej walki jest stosunkowo mało. Na okrągłych, murowanych słupach ogłoszeniowych (pod sądem, pod targowicą, czy Urzędem Skarbowym) widać tylko nędzne resztki plakatów, głównie w górnych partiach - fot. 1.

Stąd wniosek, że do akcji porządkowej zatrudniono jakichś niedorostków, którzy nie zdołali sięgnąć wyższych pułapów.

A przy okazji jeszcze jedno - ów lekko pochylony słup kompletnie teraz nie współgra z pięknym, z wielkim pietyzmem odrestaurowanym gmachem. No i jaka powaga oraz majestat bije teraz z miejscowego pałacu sprawiedliwości - drżyjcie złoczyńcy i inne bandziory!

Na budynku jest nawet wizytówka autora owej zaskakującej metamorfozy - fot. 2.

Trzeba jednak powiedzieć, że niewiele ona mówi przeciętnemu zjadaczowi chleba, bo ani adresu firmy, ani telefonu na niej nie znajdziemy.

Powracając zaś do wyborczych plakatów, to nawet parkany na ul. Konopnickiej, czy w okolicy targowicy zostały także wyczyszczone, choć nie nazbyt dokładnie. Wiszą tam ciągle mniejsze lub większe papierowe strzępki z fragmentami wizerunków kandydatów i kudy tej "porządkowej" robocie do pietyzmu z jakim wykonano remont sądu!

Ba, widać ludzie usuwający plakaty oprócz małego wzrostu cechowali się jeszcze marną kondycją fizyczną, przez co szybko się męczyli, bo jak inaczej wytłumaczyć fakt taki, a uwidoczniony na kolejnym zdjęciu - fot. 3.

Oto parkan przy skrzyżowaniu ul. Kochanowskiego i Skłodowskiej-Curie. Od strony tej pierwszej ulicy plakaty mniej lub bardziej starannie usunięto, ale już od tej drugiej - nie.

* * *

Ciągle jeszcze, i to w doskonałym stanie technicznym wisi plakat kandydata przed wyborami uchodzącego za pewniaka na fotel burmistrza. Wizerunkowi temu towarzyszyły elementy niezwykłe (nieomal mistyczne), a do tego jeszcze umieszczony został na bardzo wysokim poziomie.

Stosowne zdjęcie dostarczył nam Andrzej Langowski jeszcze w listopadzie. Niestety, ze względów technicznych nie mogliśmy go wydrukować. Dość dodać, że zerknąwszy na fotografię od razu opatrzyłem ją takim krótkim komentarzem: - Oto kandydat, zdaje się, mówiący o sobie tak:

JA MIESZKAM NA WYSOKOŚCIACH

I nie ma w tym żadnej przesady, popatrzmy bowiem na zdjęcie wykonane już siłami redakcyjnymi w niedzielę 17 grudnia(!), niemal miesiąc po II turze wyborów. Gdzieś pośród obłoków, nad wierzchołkami choinek i ponad symbolicznym w swej wymowie krzyżem unosi się portret kandydata - fot. 4.

Gwoli ścisłości dodajmy, że fragment widoczny na fotografii to przedproża kościoła pw. Chrystusa Króla, wybudowanego przy ul. Tuwima.

SZCZYTNO JAK WARSZAWA

21o POŁUDNIK

Będąc jeszcze małym berbeciem w wieku 7, a może 8 lat, dowiedziałem się, że Szczytno podobnie jak Warszawa (i Tarnów) leży na 21o południku. Wówczas wprawiła mnie w dumę ta cecha wspólna ze stolicą, ale tak naprawdę, co to takiego są te południki, nie miałem bladego pojęcia. Tę wiedzę zdobyłem w podstawówce, ale wówczas zrodziło się kolejne pytanie, gdzie dokładnie przebiega ów południk 21o. Niestety, tak w podstawówce, jak i podczas dalszej edukacji pytanie owo pozostawało bez odpowiedzi. Iskierka nadziei zaświtała po latach, kiedy pod Miejskim Domem Kultury pojawił się znany każdemu obelisk dłuta Michała Grzymysławskiego.

Ba, kiedy spytałem autora, jak udało mu się ustalić przebieg południka obrazowanego poprzez wkutą w beton kolejową szynę, ten rzekł, że jest to tylko taka metafora - symbol, a gdzie dokładnie on biegnie - sam nie wie.

7 IMIENNIKÓW

Co to jest internet, każdy wie. Pewnego grudniowego dnia chciałem zobaczyć, co tam ciekawego napisano o naszym grodzie, więc wystukałem w "googlach" hasło Szczytno. I co? Ano pojawił się napis, że uzyskałem aż siedem trafień, a obok ujrzałem zwykłą niby mapkę - fot. 5.

Kółka symbolizują miejscowości o tej samej nazwie. Co ciekawe, gdy klikniemy myszką na konkretny fragment mapy, możemy uzyskać niebagatelne zbliżenie, któremu nadal będzie towarzyszył kursor-kółeczko, dający się wodzić po wybranym obszarze. Przy okazji dostajemy od razu wynik - współrzędne miejsca z dokładnością co do sekundy szerokości i długości geograficznej - fot. 6.

Widać zatem dokładnie, że obelisk z symboliczną szyną prawie, prawie oddaje prawdę, ale brakuje 16 sekund. Cóż, nie jest to dokładność stuprocentowa, a zatem przesuwajmy kursor w prawo (na wschód) centymetr, po centymetrze aż licznik pokaże dokładnie 21o 00' 00" - fot. 7.

Tym sposobem uzyskujemy gotową odpowiedź - w rzeczywistości południk 21o przebiega przez okolice miejskiego targowiska. No, kto by pomyślał, że będzie to tak prozaiczne miejsce!

SKALANE MURY SAMOOBRONY

Mizerna chałupinka, w której mieści się biuro poselskie Samoobrony, a ostatnio także siedziba Konfederacji Pracy (organizacja związkowa), już raz była przedmiotem naszego zainteresowania. Konkretnie w lutym, kiedy uwięziono tu szefa partii, samego Andrzeja Leppera. Na szczęście nie w sensie dosłownym. Chodziło o to, iż portret przewodniczącego umieszczono w okienku za grubymi kratami, co wywoływało takie właśnie wrażenie.

Teraz z kolei mury domku "zdobi" arcyponuro kojarzący się znak - fot. 8.

2006.12.20