Emerytowany komendant wojewódzki straży pożarnej Stanisław Mikulak wspomina swoją strażacką służbę i związki z ziemią szczycieńską.

Moja strażacka służba (cz.6)Warty wielkanocne

Odległość zarówno z Wieliczki jak i z Wrocławia do Nowych Kiejkut pozwalała na odwiedzanie ich zaledwie trzy razy w roku, tj. w wakacje letnie i ferie związane ze świętami Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy. Każdy z tych przyjazdów był radością, gdy przyjeżdżałem i smutkiem, gdy opuszczałem rodzinę. Oczywiście podczas każdego pobytu meldowałem się naczelnikowi Gołocie, który przyjmował to z dużą aprobatą i przydzielał szczególnie w wakacje letnie różne zadania. Szczególną satysfakcję sprawiały mi coroczne adoracje przy grobie Chrystusa w dźwierzuckim kościele w gronie strażaków ochotników z gminy Dźwierzuty. Wyróżniałem się wśród nich eleganckim mundurem podchorążego Oficerskiego Technikum Pożarnictwa, co wzbudzało zarówno pewną zazdrość druhów, jak i zainteresowanie parafian, szczególnie dziewcząt. Te warty przy grobie nie były takie łatwe, trzeba było stać w bezruchu pół godziny z toporkiem na ramieniu, co było szczególnie trudne dla tych, którzy nie służyli w wojsku. W takich sytuacjach trzeba umysł czymś zająć, by nie myśleć o tym staniu, ja liczyłem i gdy przekraczałem liczbę 1800 rozlegały się kroki następnej zmiany.

Bunt w szkole

Wracając do okresu wrocławskiego, to wspomniane już bardzo trudne warunki spowodowały niesamowite zestresowanie i rozgoryczenie szczególnie wśród uczniów naszej (trzeciej) klasy. Postanowiliśmy się zbuntować i zaprotestować przeciwko tym warunkom i lekceważącemu nas traktowaniu.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.