Kiedyś dwa miejsca w Szczytnie były okryte szczególnie złą sławą  - „trójkąt bermudzki”, czyli skrzyżowanie ul. 1 Maja z ul. Leyka, a także  „skwer” nad  małym jeziorem obok ówcześnie podupadłego młyna. Teraz pod byłym młynem, w którym mieści się elegancki hotel i taka restauracja, mamy piękny park.

 

Widać w nim już pierwsze oznaki wiosny. Niestety, „trójkąt bermudzki” nie wygląda już tak wspaniale. Dawne zakrzaczenia usunięto, ale oprócz drzew i gruntowej ścieżki nic nie zdobi rozległego trawnika. - Pożądane byłoby bardziej ciekawe zagospodarowanie tego terenu – postulują okoliczni mieszkańcy. 

NOWY "TRÓJKĄT"

Stary

Gdy wydawało się, że niebieskie ptaki na dobre wyniosły się z byłego „trójkąta bermudzkiego”, ku utrapieniu okolicznych mieszkańców powróciły na „stare śmieci”. Co prawda nie rezydują dokładnie w dawnym miejscu, a na jego obrzeżach. Za nowo wybudowanymi posesjami przy ul. 1 Maja stoją garaże-komórki, które powoli już się rozsypują ze starości. Widać tam całkiem okazałe dziury w ścianach i odpadający tynk. Między tymi obiektami, a domami mieszkalnymi jest trochę przestrzeni i właśnie tam odbywają się alkoholowe spotkania niebieskich ptaków.  W tym miejscu walają się liczne butelki, najczęściej po piwie, no i inne odpadki. - Ostatnio naliczyłem przeszło 40 butelek – skarży się pan Ryszard.  Gdy „Kurek” zjawił się na miejscu, butelek było mniej. Czyżby uczestnicy biesiad pod chmurką sami usunęli ich część? Nic podobnego – to miejskie służby porządkowe, znając problem, wyczyściły zakątek. Ba, zaraz potem menele zrobili swoje, czyli wyrzucili kolejne opróżnione flaszki, z których usuwaniem miasto po prostu nie nadąża.

ZABAGNIONE PODWÓRZE

Inną bolączką mieszkańców ślepej odnogi ul. 1 Maja jest ustawicznie zalewanie wodą opadową przydomowego podwórza. Niedawno miasto nawiozło tam żwir, ale na niewiele się to zdało. Wystarczył mały opad tuż przed Wielkanocą, a pod domami pojawiło się bajorko. - Nie sposób ani wyjść, ani wejść do domu suchą stopą – skarży się pani Anna. Dodaje, że zamówiła w związku z tym gumiaki w internecie.  Gdy przyjechał kurier z przesyłką nie mógł się nadziwić, gdzie też mieszka jej odbiorczyni. Nie był przygotowany na brodzenie przez wodę, więc pani Anna musiała sforsować kałuże, by podejść do samochodu i odebrać pożądany rodzaj obuwia.

 

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.