Przez ponad trzy tygodnie niepełnosprawni mieszkańcy Środowiskowego Domu Samopomocy mający trudności z poruszaniem się nie mogli korzystać z windy znajdującej się w ich budynku. Powód? Urlop w urzędujących po sąsiedzku Warsztatach Terapii Zajęciowej, których kierowniczka na czas wakacyjnej przerwy uniemożliwiła dostęp do windy.

Winda na urlopie

RADŹCIE SOBIE SAMI

Wydawać by się mogło, że dwie placówki powołane z myślą o niesieniu pomocy osobom niepełnosprawnym, powinny ze sobą współpracować, a przynajmniej nie przeszkadzać. W Szczytnie jest jednak inaczej. Relacje między podlegającym DPS-owi Środowiskowym Domem Samopomocy a mieszczącymi się w tym samym budynku Warsztatami Terapii Zajęciowej nie należą w ostatnim czasie do wzorowych. Wpłynęło na to zamieszanie wokół windy, z której korzystają podopieczni obu placówek. Dyrektor DPS Henryk Wilga otrzymał 14 lipca pismo od kierowniczki WTZ Marianny Kask z informacją, że od 17.07. do 14.08. z powodu przerwy urlopowej w warsztatach, zakład będzie zamknięty, a tym samym dostęp do urządzenia niemożliwy. Szef DPS-u został także uprzedzony, że otwarcie drzwi windy na kondygnacjach użytkowanych przez WTZ lub wejście kogokolwiek w zasięg czujników, spowoduje włączenie alarmu i wezwanie ochrony. Jeszcze tego samego dnia Henryk Wilga powiadomił o sprawie wicestarostę Wiesława Szubkę, który wezwał obie strony na rozmowę.

- W jej trakcie nie udało się nakłonić pani Kask do zmiany stanowiska. Stwierdziła, że w związku z urlopem zamyka windę, a ŚDS ma sobie radzić sam - relacjonuje Henryk Wilga.

UNIERUCHOMIENI MIESZKAŃCY

Wobec braku porozumienia, wicestarosta obiecał, że rozwiązaniem konfliktu zajmie się Zarząd Powiatu. Nie przyniosło to jednak skutku. Zgodnie z zapowiedzią, od 17 lipca winda została zamknięta. Od tej pory mający trudności z poruszaniem się mieszkańcy ŚDS byli skazani wyłącznie na pomoc pracowników, którzy po kilka razy dziennie znosili i wnosili ich po schodach. Wśród 60 osób korzystających z usług ośrodka, ok. 30% nie porusza się o własnych siłach. Do tego, by przenieść na wózku jednego mieszkańca, potrzeba trzech pracowników.

- Jest bardzo ciężko. Do tej pory sama jeździłam windą, bez niczyjej pomocy mogłam się przemieszczać z pracowni do pracowni. Teraz to niemożliwe - skarży się poruszająca się na wózku Katarzyna Sienkiewicz ze Szczytna.

Na czas zamknięcia windy, rodzice wielu podopiecznych domu zdecydowali o niepuszczaniu ich na zajęcia.

- Boją się o bezpieczeństwo swoich dzieci. Wystarczy przecież, że ktoś poślizgnie się na schodach i upadnie, a nieszczęście gotowe - mówi pracownica domu Teresa Zduńczyk.

NIEDOPUSZCZALNE POSUNIĘCIE

Sprawą oburzony jest dyrektor Wilga.

- To niedopuszczalne, żeby osoby niepełnosprawne nie mogły korzystać z windy, która jest przecież do ich dyspozycji - nie kryje irytacji.

Henryk Wilga przypomina też, że urządzenie zostało zakupione dzięki staraniom DPS. Podobnie było z remontem budynku, w którym mieszczą się warsztaty. Za zaistniałą sytuację dyrektor Wilga wini też szefową Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, Elżbietę Drozdowicz. Kierowanej przez nią instytucji podlegają obie placówki.

- Nie sądzę, by pani Kask nie uzgadniała z nią swojej decyzji - uważa Wilga.

TO NIEPOROZUMIENIE

Tymczasem Elżbieta Drozdowicz jest zaskoczona całym zamieszaniem.

- Myślę, że ta sprawa to wynik nieporozumienia - mówi szefowa PCPR. Zapewnia, że o decyzji Marianny Kask nic nie wiedziała.

Z kolei szefowa WTZ swoje posunięcie tłumaczy koniecznością zabezpieczenia warsztatów przed włamaniem. Wjazd windą na wyższe kondygnacje wiąże się z przejściem przez teren warsztatów. W czasie nieobecności pracowników działa tu monitoring i jakakolwiek obecność osób trzecich powoduje włączenie alarmu. Z kolei przekazanie kodu dostępu oraz kluczy komuś z zewnątrz nie wchodzi w grę, bo wówczas ochrona nie odpowiada za ewentualne straty. Szefowa WTZ podaje jeszcze jeden powód zablokowania windy.

- Po prostu nie przyszło mi do głowy, że środowiskowy dom nie ma urlopu. Uprzedziłam pisemnie dyrektora o naszej przerwie, licząc, że dostosuje się do nas - tłumaczy Marianna Kask.

Inaczej niż Henryk Wilga przedstawia też przebieg rozmowy u wicestarosty.

- Zaproponowałam dyrektorowi, by na czas przerwy dom korzystał ze schodołazu (wózka gąsienicowego do transportu osób niepełnosprawnych - przyp. red.). - Z tej propozycji jednak nie skorzystano - mówi Marianna Kask.

Henryk Wilga kategorycznie zaprzecza, że złożono mu taką ofertę.

- Na temat schodołazu nie było żadnej rozmowy.

KRĘCENIE Z WINDĄ

Marianna Kask twierdzi, że na skutek interwencji Zarządu Powiatu, od 1 sierpnia winda jest już do dyspozycji mieszkańców ŚDS.

- Cofnięto z urlopu pracownika, który pełni dyżury w siedzibie warsztatów - zapewnia.

Tymczasem "Kurek" odwiedził ŚDS 4 sierpnia wczesnym popołudniem. Wówczas winda nie działała. Dopiero po naszej wizycie i telefonie dyrektor Drozdowicz, urządzenie uruchomiono.

O tym, że winda ma być czynna od 1 sierpnia nie wiedział też nic Henryk Wilga.

- Kiedy 2 sierpnia próbowaliśmy ją uruchomić, włączył się alarm - twierdzi.

Wicestarosta Wiesław Szubka przyznaje, że kierowniczka WTZ w rozmowie z nim wspominała o możliwości korzystania ze schodołazu, ale nie pamięta, czy było to w obecności dyrektora Wilgi.

- Byłoby to jednak bez sensu, skoro jest winda - mówi Szubka.

Potwierdza, że w czasie spotkania Marianna Kask nie zgodziła się na kompromisowe rozwiązanie. Wobec tego Zarząd Powiatu wezwał stowarzyszenie prowadzące warsztaty do natychmiastowego uruchomienia windy.

Ewa Kułakowska

2006.08.09