Papierosy - kiedyś nieodłączny element towarzyskich spotkań, przerw w pracy i zwyczajnych rozmów. Dla młodzieży symbol dorosłości, dla artystów dopełnienie buntowniczego wizerunku. Obecnie społeczna ranga papierosa upada, a sami palacze, wypierani sukcesywnie z przestrzeni publicznej, coraz częściej postrzegają swój nałóg jako coś wstydliwego. Postanowiliśmy zbadać, gdzie jeszcze w Szczytnie wolno zapalić oraz to, kto raczy się tytoniem w miejscach, w których oficjalnie jest to zabronione.

Wstydliwy dymek

INNI ZABRANIAJĄ

Powtarzanie, że palenie papierosów szkodzi zdrowiu jest truizmem, z którym żadna rozsądna osoba nie zamierza polemizować. Palacze trują się na własne życzenie, inaczej ma się jednak rzecz z niepalącymi, zmuszanymi przy różnych okazjach do wdychania dymu emitowanego przez palących. Na Zachodzie Europy oraz w Stanach Zjednoczonych niektóre miasta wprowadzają restrykcyjne przepisy dotyczące palenia papierosów w miejscach publicznych. Dotyczą one nie tylko całkowitego zakazu raczenia się dymem tytoniowym na ulicy (Nowy Jork), ale również zabraniają konsumpcji papierosów w tak zdawałoby się sprzyjających temu procederowi miejscach jak puby i kawiarnie. W Polsce zaostrzanie przepisów odnośnie palenia to nowy trend i po tego typu regulacje samorządy miejskie sięgają na razie dosyć ostrożnie. Przykładem może być Olsztyn, którego radni w kwietniu 2006 roku zakazali palenia na przystankach komunikacji miejskiej. Standardem jest już niepalenie w urzędach i zakładach pracy, uregulowane przez sejm ustawą o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych. Zakazuje ona palenia w szkołach, szpitalach i innych obiektach użyteczności publicznej. W wymienionych placówkach wolno to robić jedynie w wyznaczonych miejscach.

DO KAWIARNI TYLKO NA KAWĘ

Prawo antynikotynowe nie wspomina na razie nic o pubach i kawiarniach. O ile w tych pierwszych palenie jak najbardziej uchodzi, to w drugich stosowne regulacje są kwestią swobodnego wyboru właścicieli lokali. "Kurek" odwiedził kilka szczycieńskich kawiarni i restauracji, żeby sprawdzić, na jakie wygody i niewygody narażeni są w nich amatorzy tytoniu. Okazuje się że w większości z nich zapalenie papierosa nie jest w ogóle możliwe. Tak jest na przykład w "Coffeinie" i "Róży Wiatrów".

- Palenie po prostu nie pasuje do profilu naszego lokalu. Ludzie przychodzą tu przede wszystkim po to, żeby spędzić miło czas i delektować się smakiem kawy oraz herbaty - mówi Marta, barmanka z "Róży Wiatrów".

Zakaz palenia w kawiarniach to wyraz troski nie tylko o zdrowie i komfort niepalących gości, ale także samej obsługi. Do pracy w "Filipsie" przyjmowane są wyłącznie osoby wolne od nikotynowego nałogu.

- W naszym lokalu palić nie wolno i my jako obsługa bardzo to sobie chwalimy - mówi Justyna Jaśkiewicz, barmanka z "Filip'sa".

O dziwo, zakaz palenia jest na ogół respektowany przez gości.

- Raz tylko zdarzyła się taka sytuacja że pewien pan ukradkiem zapalił papierosa w kawiarni. Kiedy jednak zwróciłam mu uwagę, zgasił go i bardzo kulturalnie przeprosił - opowiada pani Justyna.

Te lokale gastronomiczne, które dopuszczają możliwość palenia, wyznaczają do tego celu stosowne miejsca. Tak jest chociażby w "Mazurianie", gdzie na palaczy czekają dwa stoliki na piętrze. Aby zneutralizować uciążliwy dym, zawieszono nad nimi wentylator. Od obsługi lokalu dowiedzieliśmy się, że te dwa stoliczki w zupełności wystarczają, a niepalący goście nie narzekają na sąsiedztwo nałogowców.

Co o zakazach sądzą goście? Większość z nich chwali sobie podobne rozwiązania. Arkadiusz Rolka, którego spotkaliśmy w "Róży Wiatrów" twierdzi, że jeśli ktoś wybiera się do pubu, powinien liczyć się z koniecznością wdychania dymu, ponieważ w lokalach, gdzie pije się na ogół piwo, palenie jest normą.

- Co innego w kawiarni. Dym nie tylko przeszkadza oddychać. Szybko przesiąkają nim ubrania i po kilku minutach spędzonych w zadymionym wnętrzu nadają się tylko do prania - mówi pan Arkadiusz. Jemu samemu udało się wygrać z nałogiem. Przez kilka lat palił po dziesięć papierosów dziennie. Potem marzył o przerzuceniu się na cygara lub bardziej "stylową" fajkę. Ostatecznie stwierdził jednak, że palenie czegokolwiek i w jakiejkolwiek formie jest po prostu nieeleganckie.

PALĄ, ALE ZA PALACZAMI NIE PRZEPADAJĄ

Miejscem, gdzie obowiązuje bezwzględny zakaz palenia są urzędy. Jak radzą z nim sobie ich pracownicy? Wśród palących urzędników nie znaleźli się chętni, żeby zwierzyć się "Kurkowi" z metod, jakimi obchodzą zakaz. Dowiedzieliśmy się, że palący należą w urzędzie do mniejszości. Kryjówek na zaspokojenie głodu nikotynowego w czasie urzędniczej pracy wyśledziliśmy kilka. Najczęściej są to łazienki, piwnica nieopodal głównego wejścia oraz zaułki ratuszowych korytarzy. Palacze twierdzą, że są na tyle dyskretni, że ich nałóg na pewno nie nęka przychodzących do urzędu interesantów. Swoje wycieczki "na dymka" wolą jednak trzymać w ścisłej tajemnicy.

Palaczy nie brakuje również wśród radnych miejskich. Po ostatnich wyborach jest ich nawet więcej niż w poprzedniej kadencji. Podczas szkolenia dotyczącego konstruowania budżetu miasta odbywającego się w ostatnich dniach grudnia, całkiem przypadkowo natknęliśmy się na dwie radne delektujące się tytoniem na ratuszowym korytarzu. Na widok "Kurka" co prędzej zgasiły jednak papierosy i uciekły jak niepyszne. Czy zatem palący mieszkańcy Szczytna mogą spać spokojnie i nie obawiać się wprowadzenia przez Radę Miejską zakazu palenia chociażby na przystankach komunikacji miejskiej? Okazuje się, że niekoniecznie. Przewodnicząca rady Beata Boczar przyznaje, że jest gorącą zwolenniczką tego typu regulacji.

- Uważam, że idą one w słusznym kierunku, czyli całkowitego wyeliminowania kontaktu osób niepalących z dymem tytoniowym. Zresztą jest on uciążliwy również dla samych palaczy, bo w nadmiarze trudno go znieść - mówi Beata Boczar.

Przewodnicząca przychyla się również do pomysłu wprowadzenia zakazu palenia na przystankach. Wciąż jednak brakuje w tej sprawie choćby ogólnych projektów stosownych uchwał.

- Nie rozmawialiśmy nawet na ten temat, ale pochylić się nad takimi pomysłami warto - zdradza Beata Boczar.

Na razie palić na ulicy i przystanku można bezkarnie. Ryzykuje się tylko na dworcach. Na kolejowym palaczy tępi Służba Ochrony Kolei, natomiast na autobusowym za palenie karze policja i straż miejska.

- Dosyć często się zdarza, że karzemy kogoś za nieprzestrzeganie zakazu na dworcu PKS - mówi Janusz Gutowski, komendant straży miejskiej. Do pomysłów dalszego zaostrzania przepisów podchodzi sceptycznie.

- Nieważne, gdzie się pali, ważne, żeby odbywało się to w sposób kulturalny, bez rzucania niedopałków na ziemię. Rada Miejska może zakazać palenia na przystankach, ale wtedy my będziemy mieć pełne ręce roboty - śmieje się Gutowski.

UCYWILIZOWAĆ PALENIE

W to, że miejscy radni zaostrzą przepisy w sprawie palenia tytoniu nie wierzy radna Zofia Żarnoch. Sama nie widzi powodu ani celu, dla którego trzeba by wprowadzać tego typu regulacje.

- Zakazy niczego nie rozwiążą. Im mniej ich będzie, tym mniejsza będzie skłonność ludzi do popełniania wykroczeń. Powiem więcej: zakazywanie palenia w miejscach publicznych to rodzaj ingerencji w moje "ja" - uważa radna, która sama jest namiętną palaczką. Zofia Żarnoch nie wstydzi się swojego nałogu. Mówi, że śmieszy ją pruderia i dwulicowość palaczy, którzy pragną ukryć swoją słabość do papierosów przed całym światem.

- Jestem przyzwyczajona do mówienia prawdy i skoro palę, to się tego nie wypieram - wyjaśnia swoje stanowisko radna.

Twierdzi jednak, że pali w sposób cywilizowany. Nigdy nie robi tego idąc ulicą i nie rozrzuca niedopałków gdzie popadnie.

- Skoro się coś robi, to trzeba to robić dobrze. Ja palę "dobrze", to znaczy dużo i tylko w wyznaczonych miejscach - śmieje się radna. Takie miejsca wyznaczyła sobie nawet w domu - są nimi kuchnia i łazienka. Swego czasu udało jej się zerwać z nałogiem. Nie paliła przez pięć lat. Do papierosów wróciła pod wpływem silnego stresu.

- Najpierw zapaliłam jednego, po nim drugiego i trzeciego, a potem musiałam już iść do kiosku i kupić całą paczkę - wspomina.

Co zrobi Zofia Żarnoch, kiedy któregoś dnia Rada Miejska będzie głosować nad projektem uchwały zabraniającej palenia w miejscach publicznych?

- Jeśli jednocześnie wyznaczone zostaną miejsca, gdzie wolno palić bez przeszkód, to będę za - deklaruje.

Wojciech Kułakowski

2007.01.03