W maleńkim Ochódnie, a w zasadzie na jego obrzeżach, już się uciszyło.

Najazd na Ochódno (II)W przeddzień Święta Niepodległości, gdy oficjalnie otwierano pierwszy odcinek ścieżki rowerowej, w okolice byłej stacyjki przybyło kilkaset osób. Sezon rowerowy ma się raczej ku końcowi i gdy w sobotnie dość pochmurne przedpołudnie wybraliśmy się po raz kolejny na ścieżkę położoną na ekslinii kolejowej nr 262, rowerzystów mijaliśmy niewielu. Mieliśmy dziś napisać o tym, jakie atrakcje czekają rowerzystów dalej, czyli w miejscach, na których w przyszłym roku ruszą roboty na kolejnych fragmentach dawnego torowiska. W Ochódnie, w pobliżu wiaty dla cyklistów, stanęła już ładnie prezentująca się tablica, na której pokazano cały powiatowy odcinek ścieżki (fot. 1). Zaznaczono na nim to, co jest, i to, co będzie. Od trasy odchodzą dwa odgałęzienia, zachęcające do objechania dwóch pobliskich jezior: Wałpusz i Łęsk. Podano również w związku z tym odległość w kilometrach, ale nie do końca wiadomo, do czego się ona odnosi. Zaznaczona na mapie miejscowość Wałpusz nie leży na żadnej widocznej na mapie trasie, a to teoretycznie z tą wioską związana jest odległość 4,5 km. Na pewno nie jest to długość szlaku wokół sporego przecież jeziora.

Mniej więcej kilometr za Ochódnem asfalt się kończy, jego zamiennikiem jest w miarę wygodna droga gruntowa, na której nietrudno zauważyć resztki kolejowego tłucznia, ale już paręset metrów dalej, w okolicy dużego gospodarstwa, przyszła ścieżka rowerowa wygląda na razie jak na fot. 2. Ryzykując przebicie opon (walającego się ostrego tłucznia na ścieżce jest naprawdę dużo) przejeżdżamy tym odcinkiem około kilometra – a tam kolejna przeszkoda (fot. 3).

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.